MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Pożak o początkach Święta Roweru. „Każdy dostawał nagrodę: kilogram cukru, mąki, bądź woreczek ziemniaków”

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Janusz Pożak organizuje w Lubartowie Święto Roweru od 1994 roku. W minioną niedzielę, 23 czerwca, odbyła się już 30. edycja tego wydarzenia)
(Janusz Pożak organizuje w Lubartowie Święto Roweru od 1994 roku. W minioną niedzielę, 23 czerwca, odbyła się już 30. edycja tego wydarzenia) fot. Kamil Wojdat
– To nie jest żaden wyścig. Zależy mi na tym, aby ludzie tu się dobrze czuli, bezpiecznie jeździli, byli zadowoleni, że spędzają czas z rodziną. Może ktoś złapie tu bakcyla kolarstwa – mówi Janusz Pożak, organizator Święta Roweru w Lubartowie, mistrz Polski w kolarstwie szosowym z 1980 roku. Rozmowa.

W niedzielę od samego świtu ulicami Lubartowa zawładnęły rowery. Dla pana był to nerwowy poranek, w związku z organizacją tak wielkiego wydarzenia, czy był to jedynie radosny poranek?
Trochę nerwowy, ale bardziej radosny. Tremy jako takiej już nie ma, w końcu to 30. edycja Święta Roweru. Chociaż w nocy jeszcze się trochę budziłem, myśląc czy wszystko jest gotowe, ale nie mam wątpliwości, że wszystko zostało dograne na sto procent.

Wkoło nas prawdziwe tłumy!
Dopisała nam pogoda i pewnie też dlatego przybyło tyle ludzi. Ta frekwencja rośnie w ostatnich latach, zwłaszcza po pandemii. Przypomnę tylko, że tylko raz zdarzyło się, aby Święto Roweru nie doszło do skutku, w 2020 roku.

Jakie były początki Święta Roweru w 1994 roku? Dobrze pan pamięta?
Oczywiście! Według mnie było wtedy 54, a według kronikarzy 44 osoby. Przeważnie sami moi znajomi, trasa 17-kilometrowa. A później szybko zaczęło nas przybywać, bo tu nikt z nikim nie rywalizował, nie miał startu wyznaczonego na konkretną godzinę. Mógł przyjechać kiedy chciał, wrócić do domu na obiad, po czym po raz kolejny wrócić do nas na trasę. Na koniec dostawał dyplom i jakąś nagrodę: kilogram cukru, mąki, czy woreczek ziemniaków. Taki był zamysł, aby wszyscy otrzymali nagrodę, ale gdy udział brało już kilkaset osób – kończyłem rozdawać te nagrody grubo po godzinie 22. I mówię „to jest niemożliwe”. Od tamtej pory razem z ludźmi stąd zaczęliśmy robić koszulki. Tak zostało do dziś.

Choć w tym roku nie każdy mógł ją otrzymać...
Ogólnie to ciężki rok i trochę nie dopisali nam sponsorzy. Dlatego przygotowaliśmy 5 tysięcy koszulek, chociaż spodziewaliśmy się, że będzie z nami około 10 tysięcy osób.

To pierwsza taka sytuacja, czy zdarzały się już podobne historie?
Pamiętam, że był rok, w którym przygotowaliśmy 10 tysięcy koszulek, podczas gdy przyjechało do nas 14,5 tysiąca osób. Innym razem natomiast przygotowaliśmy 15 tysięcy koszulek, a padał deszcze i mieliśmy tylko 4 tysiące uczestników, więc później przekazywaliśmy je do różnego rodzaju organizacji i szkół.

W tegorocznej edycji każdy miał szansę na wygranie w loterii roweru.
Łącznie do wygrania było ich 21, przygotowaliśmy też inne nagrody, a oprócz nich 2550 litrów tradycyjnej już podczas naszego wydarzenia grochówki. W tym roku, po raz trzeci, zaszczycił nas też swoją obecnością Czesław Lang, więc można było porozmawiać i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

– Przepraszam bardzo, ale muszę się wtrącić. Jest okazja, więc nie mogę jej zmarnować panie dyrektorze – mówi do Janusza Pożaka stojący obok nas mężczyzna, prosząc o pamiątkowe zdjęcie z dyrektorem Święta Roweru. – Bardzo przepraszam – dodaje z uśmiechem.

Chyba takie chwile są dla pana bardzo miłe?
Pewnie, a najbardziej cieszy mnie, gdy słyszę: „Panie Januszu, sąsiad namawiał mnie, żebym przyjechał z nim, ale gdzie ja z moim zardzewiałym rowerem przejadę te 17 kilometrów… Panie Pożak, dobrze, że ten sąsiad mnie namówił, bo my już robimy drugą rundę. Nigdy nie powiedziałbym, że tyle przejadę. Będę jeździł co niedziela”. Jako pomysłodawcy tego święta, o to tylko mi chodziło, żeby ludzie poczuli, że mogą aktywnie, wspólnie z całą rodziną, spędzić czas na rowerze.

I to się udało, bo na trasach są dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy, wszyscy...
Są z nami osoby, które mają po 90 lat, a są też z nami kilkumiesięczne dzieci. Są z nami całe rodziny.

Głównie z Lubartowa i okolic?
Początkowo byli to mieszkańcy Lubartowa, później powiatu, województwa, później z Polski, a nawet spoza Polski. W trakcie tych wszystkich lat mieliśmy uczestników z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, Włoch, Czech, a najdalszym miejscem jest Australia. Stamtąd przyjeżdża do nas mój przyjaciel, z którym się kiedyś ścigałem. Teraz wyjątkowo nie mógł z nami być, ale będzie, tylko że po Święcie Roweru.

Już doczekał się pan kolarzy, którzy swoją przygodę z tym sportem zaczynali właśnie od udziału w Święcie Roweru?
Tak, choćby Maciej Filipiuk, aktualny mistrz Polski w jeździe indywidualnej na czas, zaczynał podczas Święta Roweru i wyścigach na Ziemi Lubartowskiej. Jest też wiele dziewczyn, które tu zaczynały, a teraz są zawodowymi kolarkami.

Uczestnicy Święta Roweru mogą wybrać sobie trasę, którą pokonają. Najkrótsza liczy 17 kilometrów, najdłuższa 62 km.
Trasa 17-kilometrowa była naszą pierwszą w naszej historii. Z biegiem czasu, gdy zaczęło przybywać uczestników, zacząłem szukać nowych tras. Aktualnie mamy ich 7. Natomiast, jeśli liczba naszych gości z roku na rok będzie rosła, to mam jeszcze w zamyślę stworzenie ósmej.

A w Lubartowie jest gdzie jeździć, prawda?
Moją inicjatywą było powstanie pasów rowerowych na drogach powiatu lubartowskiego i drogach miejskich. Remontowana jest też kolejna droga: Kozłówka-Dąbrówka z takimi pasami, a w przyszłości będzie robiona tak samo trasa Kamionka-Firlej. W naszym powiecie można zatem jeździć bardzo bezpiecznie i bardzo fajnie. Mamy tutaj przepiękne Lasy Kozłowieckie, gdzie nie ma ruchu samochodowego. Święto Roweru się kończy, ale my cały czas widzimy całe rodziny na rowerach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Janusz Pożak o początkach Święta Roweru. „Każdy dostawał nagrodę: kilogram cukru, mąki, bądź woreczek ziemniaków” - Kurier Lubelski

Wróć na szczebrzeszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto